piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział pierwszy

  Szła samotnie ulicą. Piętnastoletnia dziewczyna po kłótni z wujostwem chciała być sama. Była ona wysoka jak na swój wiek. Miała długie, proste blond włosy i niebieskie oczy. Ubrana była w lekką, letnią sukienkę. Rozmyślała nad tym co jej powiedziało wujostwo: Twoi rodzice Cię zostawili!! - te słowa chodziły jej po głowie. 
  Ktoś złapał ją za ramię i odwrócił tak aby zobaczyła twarz. Był to jej najlepszy przyjaciel, Alex. Był dobrze zbudowanym chłopakiem. Jego czarne włosy pasowały do czarnych oczu. 
   Z Vivian przyjaźnili się od małego.
- Coś nie tak? - spytał.
- Nie, Alex. Nic się nie stało. - mówiła nie patrząc na niego.
- Znowu. - bardziej stwierdził niż spytał. - Nie przejmuj się. 
 Szli dalej nie odzywając się. Vivian dręczyło jeszcze coś o czym nie wspomniała przyjacielowi. Weszli do opuszczonego domu gdzie zawsze spotykali się na zebraniach.
 Był to mały dom. Poprzedni właściciele umarli a dom został pusty. Odkryła go Vivian. Po "małym" sprzątaniu nadawał się do użytku.
  W salonie zastali już Paola, Bartka i Julkę. Brakowało brata Alexa - Alana.
- Nie będzie dziś Alana. - oznajmił Alex. Wszyscy spochmurnieli, Alan był komikiem całej paczki. Jego nieobecność sprawiała, że spotkania nie miały sensu.- No to co mamy na dziś?
- Hymm.. możemy postraszyć w nocy? - zastanawiał się Paolo.
- To dziecinne. - stwierdził. - Ktoś ma inny pomysł? 
- Obrabujemy moje wujostwo. - rzekła sama do siebie Vivian. Głośno natomiast rzekła: - Ej muszę wam coś powiedzieć..
   Wszyscy spojrzeli w jej stronę. 
- Nie mogę się z wami spotykać. - zaczęła. Alex spojrzał na nią zachęcająco, aby podała więcej szczegółów. - Mój wujek i ciocia powiedzieli, że się przeprowadzają w jakieś dziwne miejsce.. 
   Zebrani milczeli patrząc na nią jakby ujrzeli ducha. 
- .. no i ja też muszę. - skończyła. Łzy ciekły jej po policzkach. Nie chciała rozstawać się z nimi. 
  Spojrzała przepraszająco na Alexa. Stał niewzruszony w ciemnym kącie. Dziewczyna spuściła wzrok.
  Alex stał ze skrzyżowanymi rękami i zastanawiał się czy gdyby nie było spotkania to czy by mu o tym powiedziała, czy odjechałaby bez pożegnania. Nie chciał się z nią rozstawać. Nie po tym przez co razem przeszli, kiedy Vivian straciła rodziców osiem lat temu... 
  Pewnego dnia dziewczyna wróciła do domu z podwórka, gdzie bawiła się z przyjaciółmi i zastała dom pusty. Nie było jej rodziców, w szafie nie znalazła ich ubrań. Zapłakana przybiegła do rodziny Delvanów i opowiedziała co się stało. Po południu przyjechała jakaś para podając się za ciocię i wujka Vivian. Od tamtej pory wychowywała się przy nich. 
 W końcu znudzony wzruszył ramionami, niezauważony wyszedł z opuszczonego domu i ruszył przed siebie. 
  Vivian siedziała a nad nią stała trójka przyjaciół i współczuli jej. Chciała tylko, żeby koło niej był teraz Alex, żeby ją pocieszył ale on poszedł i prawdopodobnie nie wróci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz