Szła samotnie ulicą.
Piętnastoletnia dziewczyna po kłótni z wujostwem chciała być sama. Była ona
wysoka jak na swój wiek. Miała długie, proste blond włosy i
niebieskie oczy. Ubrana była w lekką, letnią sukienkę. Rozmyślała nad tym
co jej powiedziało wujostwo: Twoi rodzice Cię zostawili!! - te słowa
chodziły jej po głowie.
Ktoś złapał ją za ramię i
odwrócił tak aby zobaczyła twarz. Był to jej najlepszy przyjaciel, Alex. Był
dobrze zbudowanym chłopakiem. Jego czarne włosy pasowały do czarnych oczu.
Z Vivian przyjaźnili się od
małego.
- Coś nie tak? - spytał.
- Nie, Alex. Nic się nie stało. -
mówiła nie patrząc na niego.
- Znowu. - bardziej stwierdził
niż spytał. - Nie przejmuj się.
Szli dalej nie odzywając się.
Vivian dręczyło jeszcze coś o czym nie wspomniała przyjacielowi. Weszli do
opuszczonego domu gdzie zawsze spotykali się na zebraniach.
Był to mały dom. Poprzedni
właściciele umarli a dom został pusty. Odkryła go Vivian. Po "małym"
sprzątaniu nadawał się do użytku.
W salonie zastali już Paola,
Bartka i Julkę. Brakowało brata Alexa - Alana.
- Nie będzie dziś Alana. -
oznajmił Alex. Wszyscy spochmurnieli, Alan był komikiem całej paczki. Jego
nieobecność sprawiała, że spotkania nie miały sensu.- No to co mamy na dziś?
- Hymm.. możemy postraszyć w
nocy? - zastanawiał się Paolo.
- To dziecinne. - stwierdził. -
Ktoś ma inny pomysł?
- Obrabujemy moje wujostwo. -
rzekła sama do siebie Vivian. Głośno natomiast rzekła: - Ej muszę wam coś
powiedzieć..
Wszyscy spojrzeli w jej
stronę.
- Nie mogę się z wami spotykać. -
zaczęła. Alex spojrzał na nią zachęcająco, aby podała więcej szczegółów. - Mój
wujek i ciocia powiedzieli, że się przeprowadzają w jakieś dziwne
miejsce..
Zebrani milczeli patrząc na nią
jakby ujrzeli ducha.
- .. no i ja też muszę. -
skończyła. Łzy ciekły jej po policzkach. Nie chciała rozstawać się z
nimi.
Spojrzała przepraszająco na
Alexa. Stał niewzruszony w ciemnym kącie. Dziewczyna spuściła wzrok.
Alex stał ze skrzyżowanymi rękami
i zastanawiał się czy gdyby nie było spotkania to czy by mu o tym powiedziała,
czy odjechałaby bez pożegnania. Nie chciał się z nią rozstawać. Nie po tym
przez co razem przeszli, kiedy Vivian straciła rodziców osiem lat temu...
Pewnego dnia dziewczyna wróciła do domu z
podwórka, gdzie bawiła się z przyjaciółmi i zastała dom pusty. Nie było jej
rodziców, w szafie nie znalazła ich ubrań. Zapłakana przybiegła do rodziny
Delvanów i opowiedziała co się stało. Po południu przyjechała jakaś para
podając się za ciocię i wujka Vivian. Od tamtej pory wychowywała się
przy nich.
W końcu znudzony wzruszył
ramionami, niezauważony wyszedł z opuszczonego domu i ruszył przed
siebie.
Vivian siedziała a nad nią stała
trójka przyjaciół i współczuli jej. Chciała tylko, żeby koło niej był teraz
Alex, żeby ją pocieszył ale on poszedł i prawdopodobnie nie wróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz