Parę dni później Vivian oznajmiła Dann'owi, że opuszcza Veronę. Doszły ją słuchy, że Dymitr aktualnie znajduje się w innej części świata i dziewczyna ma zamiar go odszukać.
- Ale to misja samobójcza ! - chłopak próbował ją przekonać. Vivian jednak nie odpuszczała. Obiecała Alanowi i sobie, że pomści rodziców i jego.
- To jedź ze mną. - odparła wzruszając ramionami.
Dann przyjrzał się jej uważniej. Już nie miała potarganych włosów i cieni pod oczami. Nie załamała się też jak po śmierci Megan i Nathana. Jedyną oznaką żałoby po rodzicach były czerwone oczy i czarna wstążka wplątana w warkocz.
- Czekam pod bramą o północy. - oznajmiła tylko.
Wracając do swojego domu Vivian spotkała Alexa. Nie podejrzewała, że właśnie wracał ze spotkania z Adrianem.
- Alex. - powiedziała.
- Vivian. - chłopak patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Wyjeżdżam.. no i pomyślałam, że mógłbyś zabrać się ze mną.
- Ufasz mi na tyle czy jest to kierowane zupełnie czym innym? - spytał. Zaskoczył ją.
- Ufam ci. - odpowiedziała.
- Kiedy wyjeżdżamy?
- O północy.
Rozeszli się. Vivian poszła do swojego pokoju, Alex natomiast poszedł poinformować Adriana. Chłopak był zaskoczony propozycją przyjaciółki. Nie spodziewał się, że odzyska zaufanie Vivian, mimo iż nie udowodnił jej żadnej winy. Adrian ze wzruszeniem ramion przyjął wyjazd Vivian. Wiedział, że ona w końcu opuści miasto.
Vivian czekała na chłopaków pod bramą główną. Stała obok swojego konia, gotowa. Pierwszy przybył Dann, zaraz po nim Alex.
Wsiedli na konie. Alex i Vivian nie obejrzeli się tylko pognali do przodu. Dann natomiast chwilę patrzył się na budynek w którym się wychował.
~ Nie zawiodę Cię, mamo. - pomyślał i pogalopował za przyjaciółmi.
Zatrzymali się na małym wzgórzu, gdzie znajdował się niewielki kopczyk. Pochowany był tam Alan. Na nagrobku było napisane : "Kochany syn i brat. Wierny i oddany przyjaciel."
Stali i patrzyli na niego przez chwilę. Nikt nic nie powiedział, każdy myślał o tym samym
w końcu Dann odwrócił się i pogalopował przed siebie.
Zaleźć Dymitra.
-----------
Daaaawno mnie tu nie było. Ostatni post jest bodajże z marca. Szczerze powiedziawszy to zapomniałam o tym blogu. No i nie miałam weny(nadal jej nie mogę znaleźć 😊).
opko jest krótkie, jednak na chwilę obecną nie wiem co jeszcze dopisać 😉 mam nadzieję, że szybko nadrobie braki 😏
Vivian myślała, że jest tak jak wszystkie dziewczyny z jej roku. Niestety prawda jest inna. Vivian to czarodziejka, która musi zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. Podczas tej przygody dowie się kto jest jej przyjacielem a kto wrogiem..
piątek, 9 października 2015
poniedziałek, 9 marca 2015
Rozdział siedemnasty
Wieczorem, dwa dni po tym jak Vivian powiedziała o swoim odkryciu Dann'owi, zginęli rodzice dziewczyny i Alan.
Sharan i Chris wybrali się na mały spacer, ponieważ w końcu znaleźli chwilę spokoju. Vivian dołączyła do nich wraz z Dannym przy bramie głównej.
Tak więc we czwórkę udali się do miasta. Vivian i Dann szli trochę z przodu cicho ze sobą rozmawiając, natomiast Sharan i Chris podążali za nimi.
- Widzisz to, kochanie ? - spytała Sharan męża pokazując na swoją córkę. - Nie sądziłam, że ona jest już taka duża.
- Nie widzieliśmy jej przez osiem lat..
- Tak, ale dla mnie to wciąż mała dziewczynka. - powiedziała z uśmiechem. Chris mocniej ją przytulił.
- Zawsze nią będzie.
Nie zdawali sobie sprawy, że ich córka podsłuchuje. Już miała coś odpowiedzieć gdy nagle przed nimi wybuchł dom. Pierwsze piętro zajęło się ogniem. Ludzie zaczęli krzyczeć i uciekać.
- Tam jest moje dziecko! - wrzasnęła jakaś kobieta pokazując na dom.
Chris nie wahał się i pobiegł do środka ignorując wołania żony i córki. Obie wraz z Dannym próbowali ugasić ogień za pomocą magi, ale się nie dało.
- Czarna.. - zaczęła Vivian, lecz przerwał jej głośny śmiech. Tylko ona go słyszała. Odwróciła się. Dymitr stał naprzeciwko, ale nikt go nie zauważał. Widziała go już raz ale dopiero teraz mogła mu się przyjrzeć.
Dymitr Elcano nie wyglądał na człowieka, który ma już około pięćdziesiątki. Wciąż wyglądał młodo. Długie, brązowe włosy miał związane w kucyk. Jego czarne oczy patrzyły groźnie lecz dziewczyna widziała w nich nutę rozbawienia. Na sobie miał długi czarny płaszcz, który podobnie jak u jego brata skrywał dobrze zbudowane, szczupłe ciało.
- To ty. - powiedziała dziewczyna. Nikt nie zwracał na nich uwagi.
- Mówiłem, żebyś ze mną nie zadzierała.
- A ty nie posłuchałeś mnie, gdy mówiłam, że się ciebie nie boje.
- Wiesz dlaczego nikt mnie jeszcze nie pokonał? - spytał ignorując jej ostatnie zdanie. - Bo nie mam nikogo kogo bym kochał.
Tu wskazał ręką na Sharan, która desperacko próbowała wyrwać się z rąk Danna, by pobiec do męża.
- Ty nigdy nikogo nie kochałeś.
- Powiedziałbym, że tak ale w tedy bym skłamał. - odparł jakby ze smutkiem lecz zaraz się opanował. - Teraz zobaczysz jak bardzo można cierpieć, gdy ktoś odbiera ci bliską osobę.
Po tych słowach się ulotnił.
Vivian jeszcze przez chwilę stała i patrzyła się w miejsce, gdzie stał Dymitr.
Dann krzyczał na nią ale ona go nie rozumiała. Jej matka pobiegła do budynku, który równie szybko zgasł jak się zapalił. Poszła szukać Chrisa.
Dziewczyna wiedziała, że to jednak na nic.
Łzy poleciały jej do oczu. Nie wiedziała jednak, że zginie również i jej matka.
Ludzie patrzyli się na budynek nic nie rozumiejąc. Dann i Vivian stali wśród nich.
Ktoś pobiegł po magów z Akademii. Zjawili się w ułamku sekundy. Kazali ludziom odejść, a Dann'owi kazali odprowadzić Vivian do domu.
***
Akcja ratownicza trwała do późnych godzin wieczornych. Dann, Vivian, Alan, Alex siedzieli w salonie w domu dziewczyny. Byli też inni : Mistrzyni Nani, państwo Delvano, Chan.
Vivian jednak nie odzywała się do nikogo. Siedziała na kanapie z podkulonymi nogami przytulona do Danna.
Alex patrzył na nich z zazdrością. To do niego dziewczyna przychodziła, gdy działo się coś złego. Alan natomiast patrzył się gdzieś w sufit, gdy nagle przemówił :
- Mówiłem, że mnie nie pokonasz. - Vivian momentalnie znalazła się obok chłopaka.
- Alan, walcz ! - wrzasnęła na niego. Bała się, że gdy mur legnie, Dymitr spróbuje czegoś takiego.
- Głupia jesteś. - Elcano śmiał jej się w twarz. - Mówiłem ci, że on już od dawna nie żyje. Po raz kolejny mnie nie posłuchałaś.
Przestał się śmiać.
- Teraz przekonasz się, że moje słowa są święte. Odpuść zanim umrą niewinni.
- Pomszczę ich, - rzekła sucho. - Rodziców, wujostwo, wszystkich.
Dymitr zaśmiał się jeszcze raz i zamilkł a wraz z nim odszedł Alan. Vivian wciąż nie dowierzając trzymała w rękach martwe ciało przyjaciela. W uszach brzmiał jej śmiech. Nie Elcano lecz Alana, z dzieciństwa.
Państwo Delvano rzucili się do syna. Próbowali go obudzić, choć Mistrzyni tłumaczyła im, że nie mają już nic do zrobienia.
Alex patrzył się na brata z kamienną twarzą. Jakby pogodził się z tym faktem dawno temu. Rzeczywiście tak było. Alex stracił brata w tym samym momencie kiedy znikli rodzice Vivian, czyli dziewięć lat temu.
O północy przyszedł Mistrz Sha z wiadomością, że znaleziono Sharan i Chris martwych pośród zgliszczy domu.
--------------------------------------------
Witam :P Taki trochę smutny ten rozdział :(
Nie spodziewałam się, że tak szybko dodam kolejny rozdział, ale coś mnie dzisiaj natchnęło i o to jest :D
Tak więc we czwórkę udali się do miasta. Vivian i Dann szli trochę z przodu cicho ze sobą rozmawiając, natomiast Sharan i Chris podążali za nimi.
- Widzisz to, kochanie ? - spytała Sharan męża pokazując na swoją córkę. - Nie sądziłam, że ona jest już taka duża.
- Nie widzieliśmy jej przez osiem lat..
- Tak, ale dla mnie to wciąż mała dziewczynka. - powiedziała z uśmiechem. Chris mocniej ją przytulił.
- Zawsze nią będzie.
Nie zdawali sobie sprawy, że ich córka podsłuchuje. Już miała coś odpowiedzieć gdy nagle przed nimi wybuchł dom. Pierwsze piętro zajęło się ogniem. Ludzie zaczęli krzyczeć i uciekać.
- Tam jest moje dziecko! - wrzasnęła jakaś kobieta pokazując na dom.
Chris nie wahał się i pobiegł do środka ignorując wołania żony i córki. Obie wraz z Dannym próbowali ugasić ogień za pomocą magi, ale się nie dało.
- Czarna.. - zaczęła Vivian, lecz przerwał jej głośny śmiech. Tylko ona go słyszała. Odwróciła się. Dymitr stał naprzeciwko, ale nikt go nie zauważał. Widziała go już raz ale dopiero teraz mogła mu się przyjrzeć.
Dymitr Elcano nie wyglądał na człowieka, który ma już około pięćdziesiątki. Wciąż wyglądał młodo. Długie, brązowe włosy miał związane w kucyk. Jego czarne oczy patrzyły groźnie lecz dziewczyna widziała w nich nutę rozbawienia. Na sobie miał długi czarny płaszcz, który podobnie jak u jego brata skrywał dobrze zbudowane, szczupłe ciało.
- To ty. - powiedziała dziewczyna. Nikt nie zwracał na nich uwagi.
- Mówiłem, żebyś ze mną nie zadzierała.
- A ty nie posłuchałeś mnie, gdy mówiłam, że się ciebie nie boje.
- Wiesz dlaczego nikt mnie jeszcze nie pokonał? - spytał ignorując jej ostatnie zdanie. - Bo nie mam nikogo kogo bym kochał.
Tu wskazał ręką na Sharan, która desperacko próbowała wyrwać się z rąk Danna, by pobiec do męża.
- Ty nigdy nikogo nie kochałeś.
- Powiedziałbym, że tak ale w tedy bym skłamał. - odparł jakby ze smutkiem lecz zaraz się opanował. - Teraz zobaczysz jak bardzo można cierpieć, gdy ktoś odbiera ci bliską osobę.
Po tych słowach się ulotnił.
Vivian jeszcze przez chwilę stała i patrzyła się w miejsce, gdzie stał Dymitr.
Dann krzyczał na nią ale ona go nie rozumiała. Jej matka pobiegła do budynku, który równie szybko zgasł jak się zapalił. Poszła szukać Chrisa.
Dziewczyna wiedziała, że to jednak na nic.
Łzy poleciały jej do oczu. Nie wiedziała jednak, że zginie również i jej matka.
Ludzie patrzyli się na budynek nic nie rozumiejąc. Dann i Vivian stali wśród nich.
Ktoś pobiegł po magów z Akademii. Zjawili się w ułamku sekundy. Kazali ludziom odejść, a Dann'owi kazali odprowadzić Vivian do domu.
***
Akcja ratownicza trwała do późnych godzin wieczornych. Dann, Vivian, Alan, Alex siedzieli w salonie w domu dziewczyny. Byli też inni : Mistrzyni Nani, państwo Delvano, Chan.
Vivian jednak nie odzywała się do nikogo. Siedziała na kanapie z podkulonymi nogami przytulona do Danna.
Alex patrzył na nich z zazdrością. To do niego dziewczyna przychodziła, gdy działo się coś złego. Alan natomiast patrzył się gdzieś w sufit, gdy nagle przemówił :
- Mówiłem, że mnie nie pokonasz. - Vivian momentalnie znalazła się obok chłopaka.
- Alan, walcz ! - wrzasnęła na niego. Bała się, że gdy mur legnie, Dymitr spróbuje czegoś takiego.
- Głupia jesteś. - Elcano śmiał jej się w twarz. - Mówiłem ci, że on już od dawna nie żyje. Po raz kolejny mnie nie posłuchałaś.
Przestał się śmiać.
- Teraz przekonasz się, że moje słowa są święte. Odpuść zanim umrą niewinni.
- Pomszczę ich, - rzekła sucho. - Rodziców, wujostwo, wszystkich.
Dymitr zaśmiał się jeszcze raz i zamilkł a wraz z nim odszedł Alan. Vivian wciąż nie dowierzając trzymała w rękach martwe ciało przyjaciela. W uszach brzmiał jej śmiech. Nie Elcano lecz Alana, z dzieciństwa.
Państwo Delvano rzucili się do syna. Próbowali go obudzić, choć Mistrzyni tłumaczyła im, że nie mają już nic do zrobienia.
Alex patrzył się na brata z kamienną twarzą. Jakby pogodził się z tym faktem dawno temu. Rzeczywiście tak było. Alex stracił brata w tym samym momencie kiedy znikli rodzice Vivian, czyli dziewięć lat temu.
O północy przyszedł Mistrz Sha z wiadomością, że znaleziono Sharan i Chris martwych pośród zgliszczy domu.
--------------------------------------------
Witam :P Taki trochę smutny ten rozdział :(
Nie spodziewałam się, że tak szybko dodam kolejny rozdział, ale coś mnie dzisiaj natchnęło i o to jest :D
środa, 4 marca 2015
Rozdział szesnasty
Przez następne parę dni było spokojnie. Alan nie odzyskał pełni sił, ciągle leżał i widać było, że jest coś z nim nie tak. Jego rodzice martwili się jego stanem, ponieważ nie mieli pojęcia dlaczego tak się dzieje. Alex nie przejawiał żadnego zainteresowania bratem co nie uszło uwadze Danna, który zaczął go obserwować.
Vivian natomiast znikała na całe dnie. Wracała jedynie na kolację ale myślami była gdzie indziej. Jej rodzice jakby tego nie zauważali. Zajęci byli Veroną i Akademią.
Dann plątał się bezmyślnie po Akademii. Lekcje były czasowo zawieszone, jednak na korytarzach było pusto. Część magów i ich rodziny opuściły Akademię. Chłopak nie wiedział co ze sobą zrobić. Martwił się o Vivian.
Nie wiedząc co zrobić poszedł do biblioteki. Zaskoczyła go Vivian, która wpadła na niego, kiedy wychodziła.
- Przepraszam. - mruknęła nawet nie patrząc w co, lub na kogo wpadła
- Vivian. - rzekł lekko radośnie Dann.
- O. Cześć.
- Co tu robisz ?
- Pracuję. A ty?
Dann zmierzył ją wzrokiem. Dziewczyna miała potargane i upięte byle jak włosy, cienie pod oczami.
- Spałaś w ogóle ?
- Tak.. - odparła po chwili, marszcząc przy tym czoło. - Wybacz ale nie mam czasu.
- Ej, mi możesz powiedzieć.
- Jest za wcześnie. - odparowała i odeszła zostawiając osłupiałego chłopaka.
Alex obserwował ich z drugiego końca korytarza. Był zły. Na Vivian, na Danna, na to miejsce. Odkąd przyjechał nikt nie zwraca na niego uwagi. Jego przyjaciółka zostawiła go samemu sobie.
~ Alex? - usłyszał głos w swojej głowie.
~ Vivian ?
~ Możesz przyjść do mnie?
~ Zaraz będę.
Tak więc pięć minut później Alex słuchał jak Vivian opowiada mu o tym czego odkryła.
- Nie pozwalam ci niszczyć tego muru. - odparł w końcu. Znali się zbyt długo aby nie wiedzieć do czego dąży jego przyjaciółka.
- Alan tego chce. - rzekła spokojnie. Musiała wstać aby spojrzeć przyjacielowi w oczy. - Nie mogę dłużej mu odmawiać.
- Więc powiedz "nie".
- Czemu nie chcesz aby twój brat uczył się magii?
- Chcę. Jednak..
- Jednak co, Alex? - spytała podejrzliwie.
- Zmieniłaś się. - powiedział w końcu. - Kiedyś bardziej mi ufałaś.
- Czasy się zmieniają. - odparła. - Nadal ci ufam, może trochę mniej, ale zobacz w jakim świecie żyjemy. Alex to nie jest zabawa. Nie bawimy się w "Kto pierwszy", jak w dzieciństwie. Chcę pomóc Alanowi czy ci się to podoba czy nie.
***
Vivian spełniła prośbę Alana jeszcze tego samego dnia. Wieczorem wydawało się, że wszystko jest w porządku. Chłopak odzyskał siły i mógł samodzielnie chodzić.
Dann poszedł pogratulować Vivian. Nie znalazł jej w bibliotece ani w jej pokoju. Okazało się, że schowała się w ich tajemnym miejscu. Siedziała na prowizorycznej ławeczce, niedaleko Akademii. Ogrodzona była z trzech stron wysokimi krzakami, a z czwartej skałą.
Vivian nie zauważyła kiedy usiadł koło niej, pogrążona była w czytaniu jakiejś wielkiej księgi.
- Co czytasz? - spytał ciekawy.
- Byłam ciekawa, skąd Alex i Alan mają moc skoro ich rodzice jej nie posiadają. Zaczęłam więc grzebać. Znalazłam dużo informacji na temat Dymitra Elcano. Wszystko opisane jest w tej księdze. Ale mnie zainteresował ten artykuł.
Odwróciła księgę w jego stronę. Dann ze zdumieniem stwierdził, że patrzy na Alexa.
- Przecież to Alex..
- Nie, jego dziadek. Uderzające podobieństwo, nie?
- No a co on ma wspólnego z Czarnym Panem?
- Tom był młodszy od Dymitra o rok. Obaj uczyli się jednak w tej samej klasie, ponieważ Tom był bardzo uzdolniony. Z początku Elcano nie interesował się zdolniejszym kolegą. Dopiero gdy zorientował się, że ten będzie mu przeszkadzał, zaproponował Tomowi aby do nich dołączył.
Opowiedziała mu jak Dymitr zdobył zaufanie Toma. Jak go później zabił. Delvano pozostawił swoją narzeczoną i ich nie ślubne dziecko.
- Zabił go tylko dlatego, że był zazdrosny ?
- Tom przewyższał go mocą. Dymitr bał się, że jeśli coś pójdzie nie tak, ten może go zabić.
- Więc go wyprzedził.
- Tak.
- Ale co oni mają do Alexa i Alana?
- Bo to Alan odziedziczył moc dziadka. To on ma więcej mocy od brata.
- Myślisz, że to Czarny Pan zablokował moc chłopakowi?
- Ja to wiem, Dann.
Siedzieli w ciszy. Dann układał sobie wszystko w głowie, natomiast Vivian patrzyła się na zdjęcie Toma.
------------------------
Witam :D tekst typu " przepraszam, dawno mnie nie było " jest już trochę nudny. :D Notka trochę długa, ale musiałam parę rzeczy wyjaśnić i nie mogłam tego rozdzielić. :)
Vivian odkryła kolejne tajemnice związane z jej bliskimi :P Alex się jej boi ale nadal udaje :D Trochę to poplątane ( czasami sama się gubię ) ale niedługo wszystko się wyjaśni :D
Vivian natomiast znikała na całe dnie. Wracała jedynie na kolację ale myślami była gdzie indziej. Jej rodzice jakby tego nie zauważali. Zajęci byli Veroną i Akademią.
Dann plątał się bezmyślnie po Akademii. Lekcje były czasowo zawieszone, jednak na korytarzach było pusto. Część magów i ich rodziny opuściły Akademię. Chłopak nie wiedział co ze sobą zrobić. Martwił się o Vivian.
Nie wiedząc co zrobić poszedł do biblioteki. Zaskoczyła go Vivian, która wpadła na niego, kiedy wychodziła.
- Przepraszam. - mruknęła nawet nie patrząc w co, lub na kogo wpadła
- Vivian. - rzekł lekko radośnie Dann.
- O. Cześć.
- Co tu robisz ?
- Pracuję. A ty?
Dann zmierzył ją wzrokiem. Dziewczyna miała potargane i upięte byle jak włosy, cienie pod oczami.
- Spałaś w ogóle ?
- Tak.. - odparła po chwili, marszcząc przy tym czoło. - Wybacz ale nie mam czasu.
- Ej, mi możesz powiedzieć.
- Jest za wcześnie. - odparowała i odeszła zostawiając osłupiałego chłopaka.
Alex obserwował ich z drugiego końca korytarza. Był zły. Na Vivian, na Danna, na to miejsce. Odkąd przyjechał nikt nie zwraca na niego uwagi. Jego przyjaciółka zostawiła go samemu sobie.
~ Alex? - usłyszał głos w swojej głowie.
~ Vivian ?
~ Możesz przyjść do mnie?
~ Zaraz będę.
Tak więc pięć minut później Alex słuchał jak Vivian opowiada mu o tym czego odkryła.
- Nie pozwalam ci niszczyć tego muru. - odparł w końcu. Znali się zbyt długo aby nie wiedzieć do czego dąży jego przyjaciółka.
- Alan tego chce. - rzekła spokojnie. Musiała wstać aby spojrzeć przyjacielowi w oczy. - Nie mogę dłużej mu odmawiać.
- Więc powiedz "nie".
- Czemu nie chcesz aby twój brat uczył się magii?
- Chcę. Jednak..
- Jednak co, Alex? - spytała podejrzliwie.
- Zmieniłaś się. - powiedział w końcu. - Kiedyś bardziej mi ufałaś.
- Czasy się zmieniają. - odparła. - Nadal ci ufam, może trochę mniej, ale zobacz w jakim świecie żyjemy. Alex to nie jest zabawa. Nie bawimy się w "Kto pierwszy", jak w dzieciństwie. Chcę pomóc Alanowi czy ci się to podoba czy nie.
***
Vivian spełniła prośbę Alana jeszcze tego samego dnia. Wieczorem wydawało się, że wszystko jest w porządku. Chłopak odzyskał siły i mógł samodzielnie chodzić.
Dann poszedł pogratulować Vivian. Nie znalazł jej w bibliotece ani w jej pokoju. Okazało się, że schowała się w ich tajemnym miejscu. Siedziała na prowizorycznej ławeczce, niedaleko Akademii. Ogrodzona była z trzech stron wysokimi krzakami, a z czwartej skałą.
Vivian nie zauważyła kiedy usiadł koło niej, pogrążona była w czytaniu jakiejś wielkiej księgi.
- Co czytasz? - spytał ciekawy.
- Byłam ciekawa, skąd Alex i Alan mają moc skoro ich rodzice jej nie posiadają. Zaczęłam więc grzebać. Znalazłam dużo informacji na temat Dymitra Elcano. Wszystko opisane jest w tej księdze. Ale mnie zainteresował ten artykuł.
Odwróciła księgę w jego stronę. Dann ze zdumieniem stwierdził, że patrzy na Alexa.
- Przecież to Alex..
- Nie, jego dziadek. Uderzające podobieństwo, nie?
- No a co on ma wspólnego z Czarnym Panem?
- Tom był młodszy od Dymitra o rok. Obaj uczyli się jednak w tej samej klasie, ponieważ Tom był bardzo uzdolniony. Z początku Elcano nie interesował się zdolniejszym kolegą. Dopiero gdy zorientował się, że ten będzie mu przeszkadzał, zaproponował Tomowi aby do nich dołączył.
Opowiedziała mu jak Dymitr zdobył zaufanie Toma. Jak go później zabił. Delvano pozostawił swoją narzeczoną i ich nie ślubne dziecko.
- Zabił go tylko dlatego, że był zazdrosny ?
- Tom przewyższał go mocą. Dymitr bał się, że jeśli coś pójdzie nie tak, ten może go zabić.
- Więc go wyprzedził.
- Tak.
- Ale co oni mają do Alexa i Alana?
- Bo to Alan odziedziczył moc dziadka. To on ma więcej mocy od brata.
- Myślisz, że to Czarny Pan zablokował moc chłopakowi?
- Ja to wiem, Dann.
Siedzieli w ciszy. Dann układał sobie wszystko w głowie, natomiast Vivian patrzyła się na zdjęcie Toma.
------------------------
Witam :D tekst typu " przepraszam, dawno mnie nie było " jest już trochę nudny. :D Notka trochę długa, ale musiałam parę rzeczy wyjaśnić i nie mogłam tego rozdzielić. :)
Vivian odkryła kolejne tajemnice związane z jej bliskimi :P Alex się jej boi ale nadal udaje :D Trochę to poplątane ( czasami sama się gubię ) ale niedługo wszystko się wyjaśni :D
środa, 21 stycznia 2015
Rozdział piętnasty
Vivian ciągle zastanawiała się nad tą tajemniczą mocą Alana. Alex od tamtej pory zachowywał się coraz dziwniej. Dziewczyna jednak nie zwracała na niego uwagi. Zajmował ją teraz Alan.
- Naprawisz mnie, tak? - pytał za każdym razem. Vivian wtedy nie odpowiadała, tylko się mu przyglądała.
W Akademii sprawy też nie miały się dobrze. Brak Braina oznaczał brak dyrektora. Na razie Rada nie zdecydowała czy Akademia potrzebuje nowego, ale opiekę nad nią sprawował Chris.
- Naprawisz mnie, tak? - pytał za każdym razem. Vivian wtedy nie odpowiadała, tylko się mu przyglądała.
Alex w tym czasie udawał, że przejmuje się bratem. Musiał tak postępować by nie wzbudzić podejrzeń.
Vivian, mimo iż ciągle głowiła się nad tym dlaczego jej przyjaciel ma moc a nie może jej używać, bardzo interesowała się sprawami Verony.
Czarny Pan uaktywnił się. Ludzie ginęli masowo, jeśli kogoś znaleziono to nie było czego ratować.W Akademii sprawy też nie miały się dobrze. Brak Braina oznaczał brak dyrektora. Na razie Rada nie zdecydowała czy Akademia potrzebuje nowego, ale opiekę nad nią sprawował Chris.
Dann obserwował całą sprawę z ubocza. Nie interesował się sprawami Akademii czy Veroną. Jego interesowała Vivian. Według Danna dziewczyna zachowywała się dziwnie, mimo iż nikt tego nie zauważył. Jak nigdy interesowała się tym co działo się w Veronie jednocześnie unikając Alexa i Alana. Chłopak nie wiedział czemu tak postępuje a gdy pytał odpowiadała mu:
- Alex nie jest już taki jak dawniej, wiem to bo go znam. Ty możesz tego nie widzieć ale tak jest. Nie wiem z jakiej przyczyny ale się tego dowiem. A Alan.. drażni mnie to, że nie mogę mu pomóc bo nie rozwikłałam jeszcze jego mocy.
I dalej nie kontynuowała tematu, więc nie pytał.
Stał teraz w Dowództwie i słuchał jak Chris kłócił się z Mistrzem Shaw. W drugim kącie sali siedziała Vivian. Głęboko nad czymś myślała.
~ Rozpraszasz mnie. - powiedziała mu w myślach. Zaskoczyła go tak, że podskoczył.
~ Dlaczego tak mówisz?
~ Nikt w tej sali nie zwraca na mnie uwagi. Jesteś jedyną osobą, która o mnie myśli.
~ Słyszysz ich myśli? - spytał zdziwiony.
~ Tylko niektórych. - wzruszyła ramionami. - Na przykład Mistrz Shaw usilnie zastanawia się jak dopiec tacie i jednocześnie udowodnić, że ma rację.
Nagle dziewczyna wstała.
- Alan. - syknęła i ruszyła w stronę wyjścia.
Na korytarzu zaczęła biec, Dann za nią. Wybiegła z Uniwersytetu i skierowała się na błonia. Szybko zlokalizowała przyjaciela. Leżał na trawie dygocząc.
- Alan ! - dziewczyna uklękła obok niego.
- Jesteś głupia, sądząc, że pokonasz mnie, Czarnego Pana. - syknął Alan zmienionym głosem.
- Ty jesteś głupcem sądząc, że dam się zastraszyć.
Alan oprzytomniał natychmiast. Nie wiedział co mu się stało, ale był zbyt słaby aby o cokolwiek spytać. Dann zaprowadził go do pokoju, a Vivian nadal siedziała na trawie. Zastanawiała się. Po chwili zerwała się z miejsca i poszła do biblioteki.
------------------------------------------------
Witam :) Dawno mnie tutaj nie było, za co bardzo ale to bardzo PRZEPRASZAM :D
Nie obiecuję ( bo to nie ma sensu ) ale postaram się dodawać jakoś regularnie noty. :D
- Alex nie jest już taki jak dawniej, wiem to bo go znam. Ty możesz tego nie widzieć ale tak jest. Nie wiem z jakiej przyczyny ale się tego dowiem. A Alan.. drażni mnie to, że nie mogę mu pomóc bo nie rozwikłałam jeszcze jego mocy.
I dalej nie kontynuowała tematu, więc nie pytał.
Stał teraz w Dowództwie i słuchał jak Chris kłócił się z Mistrzem Shaw. W drugim kącie sali siedziała Vivian. Głęboko nad czymś myślała.
~ Rozpraszasz mnie. - powiedziała mu w myślach. Zaskoczyła go tak, że podskoczył.
~ Dlaczego tak mówisz?
~ Nikt w tej sali nie zwraca na mnie uwagi. Jesteś jedyną osobą, która o mnie myśli.
~ Słyszysz ich myśli? - spytał zdziwiony.
~ Tylko niektórych. - wzruszyła ramionami. - Na przykład Mistrz Shaw usilnie zastanawia się jak dopiec tacie i jednocześnie udowodnić, że ma rację.
Nagle dziewczyna wstała.
- Alan. - syknęła i ruszyła w stronę wyjścia.
Na korytarzu zaczęła biec, Dann za nią. Wybiegła z Uniwersytetu i skierowała się na błonia. Szybko zlokalizowała przyjaciela. Leżał na trawie dygocząc.
- Alan ! - dziewczyna uklękła obok niego.
- Jesteś głupia, sądząc, że pokonasz mnie, Czarnego Pana. - syknął Alan zmienionym głosem.
- Ty jesteś głupcem sądząc, że dam się zastraszyć.
Alan oprzytomniał natychmiast. Nie wiedział co mu się stało, ale był zbyt słaby aby o cokolwiek spytać. Dann zaprowadził go do pokoju, a Vivian nadal siedziała na trawie. Zastanawiała się. Po chwili zerwała się z miejsca i poszła do biblioteki.
------------------------------------------------
Witam :) Dawno mnie tutaj nie było, za co bardzo ale to bardzo PRZEPRASZAM :D
Nie obiecuję ( bo to nie ma sensu ) ale postaram się dodawać jakoś regularnie noty. :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)