W końcu uspokoiła się, zamknęła drzwi na kluczyk, aby nikt nie wszedł i usiadła na podłodze. Stworzyła kulę i czekała.
W kuli widziała pokój, który wydawał jej się dziwnie znajomo. Po chwili uświadomiła sobie, że to pokój Alexa i była w nim wiele razy.
- Vivian ! - to był zadowolony głos Danna, który chwile później pojawił się w kuli. Alex siedział koło niego i się uśmiechał.
- Cześć chłopaki. - powiedziała. - Dann to prawda, że Alex ma w sobie moc?
- Tak. - odparł uśmiechnięty mag.
- O co chodzi? - dopytał się Alex.
- Przyjacielu mój drogi, mówimy o tym, że za niedługo przyjedziesz tutaj do Verony! - prawie wrzasnęła ale się w ostatniej chwili opanowała.
- Naprawdę ?
- Takie jest prawo. - odpowiedział mu Dann. - Jest parę szczegółów , które trzeba dotrzymać, ale na razie się nie przejmuj. Vivian mów co dzieje się w Veronie.
- Szkoda gadać.. Jednym słowem : źle. Brain ciągle gdzieś znika, ludzie coraz częściej giną. Jedyna dobra wiadomość to taka, że jestem im nie potrzebna i robię co chce. - dodała z uśmiechem.
- A czy przypadkiem nie chodzisz do miasteczka ?
- Owszem. - odparła zadowolona.
- A Czarnoksiężnik?
- Nie boję się go. Przecież i tak kiedyś stanę z nim oko w oko... - powiedziała ale przerwała jej mama.
- Vivian, dziecko chodź tutaj ! - dziewczyna spojrzała na Danna, później na drzwi. Wiedziała, że coś się stało, ponieważ mama mówiła do niej " dziecko " tylko w złych sytuacjach.
- Może pójdę zobaczyć co się stało. - rzekła po chwili ciszy do chłopaków. - Jeszcze się odezwę.
Powoli otworzyła drzwi i zeszła po schodach. W salonie było pełno magów, to nie był dziwny widok, ponieważ ostatnimi czasy często tutaj bywali. Zdziwiło ją jednak usytuowanie, mianowicie mniej więcej na środku salonu nie stały żadne krzesła czy choćby stół. Dziewczyna podeszła bliżej i zobaczyła zapłakaną mamę leżącą nad czyimś ciałem, obok niego leżało drugie. Tata siedział na krześle, z twarzą zakrytą dłońmi i równie zapłakanego co mama. Vivian przysunęła się bliżej i zobaczyła twarze zmarłych. Byli to ciocia i wujek. Mama spojrzała na nią niemal błagalnie ale córka nie podeszła do niej lecz odwróciła się i wyszła z mieszkania.
----------------------------------
Witam :P Ten rozdział jest
trochę krótki, ale mam nadzieje, że zaciekawiłam was i nim. Przepraszam Was, że
dopiero dziś a nie w piątek, ale jakoś tak mi szybko weekend zleciał, że nie
miałam czasu aby wejść na kompa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz