wtorek, 25 marca 2014

Rozdział dziewiąty

    Zbliżała się do grupy. Wiedziała kim są i co zrobili. Wiedziała na ich temat wszystko co potrzebowała. Czwórka mężczyzn i trzy kobiety w wieku od 20 do 30 lat byli szpiegami niejakiego Brain’a i to oni zabili jej wujostwo. To dziewczynie wystarczyło.
   Nim Vivian zbliżyła się dostatecznie blisko, trzy roześmiane kobiety padły bez tchu, ku zdziwieniu ich towarzyszy. Mężczyźni rozglądali się wokół, ale widzieli tylko nic niezagrażającą dziewczynę. Jak bardzo się mylili.
   Po paru metrach dwójka z mężczyzn padła trupem. Ci, którzy pozostali przy życiu zdali sobie sprawę z tego, iż ta niepozorna dziewczyna stwarza zagrożenie, z którym trzeba się liczyć.
- Czego chcesz? - spytał wyższy z szpiegów.
- Proste. Zemsty. - odparła dziewczyna.
- Za co ? - dopytywał się drugi mężczyzna.
  Vivian milczała. Wysoki miał ciemną skórę i jasne włosy. Jego towarzysz był blady jak trup z ciemnymi włosami. Za plecami dziewczyny zjawili się inni. Nie było ich wielu ale ona nic nie robiła. Czekała.
  Pierwszy pocisk pojawił się nagle, odbił się jednak i " nieszczęśliwie " trafił w Wysokiego, który zaczął się palić. Jego towarzysz odsunął się ale nie był dość szybki - jego płaszcz zajął się ogniem i nic nie dało się zrobić.
- Zadowolona ? - spytał głos za plecami Vivian. Dziewczyna odwróciła się do niego. Był to młody mężczyzna. Przypominał jej Dann’ego, może dlatego, że obaj byli z tego samego wieku.. - Popatrz co zrobiłaś.
- A wy ? - odparowała ze złością. Chłopak tylko wzruszył ramionami co jeszcze bardziej rozwścieczyło nastolatkę. Po minucie zostali tylko we dwoje. " Ochrona " młodego szpiega składająca się z pięciu mężczyzn leżała nieruchomo na ziemi.
    Vivian uśmiechnęła się blado.
- Powiedz swojemu Panu, że to jeszcze nie koniec.
   Chłopak odwrócił się i odbiegł.
   Dziewczyna poszła w drugą stronę. Do miasta. Ludzie z ciekawością na nią spoglądali - jedna młoda dziewczyna a za nią " lecą" trupy. Vivian ustawiła je w stos i odwróciła się do tłumu, który zebrał sie na placu.
- Ludu Verony ! - krzyknęła. Jej głos był spokojny mimo targających ją emocji. - Ci, którzy nie wiedzą lub mnie nie rozpoznają to nazywam się Vivian Score. Wiele lat temu pewna kobieta przepowiedziała iż urodzi się dziecko mające moc pokonania Czarnego Pana. Tym dzieckiem jestem Ja. Tak jestem tutaj dziś aby tę przepowiednię spełnić !
   Ludzie szeptali między sobą, ona im na to pozwoliła. Ktoś za tłumem próbował się do niej przedrzeć ale ciekawskich było zbyt wielu. Powoli tłum zamilkł.
- Zastanawiacie się, zapewnie skąd się wzięłam i dlaczego za mną leżą martwi ludzie ? Odpowiedź jest prosta. Pochodzę z małego miasteczka, przyjechałam tutaj niedawno i wiele się o sobie dowiedziałam. Stąd wiem o przepowiedni. Ci ludzie za mną to szpiedzy. - chwila ciszy.- Tak. Szpiedzy. Niejakiego Czarnego Pana. Co oni tutaj robią?
   Znów cisza. Dziewczynie zaczęło sie to podobać.
- Zabili mi część rodziny. Moją ciocię i mojego wujka zamordowano na misji, która w ogóle nie miała mieć miejsca. Ja ich do tego skłoniłam. Chciałam aby się do czegoś przydali. Misja ta nie stwarzała żadnego zagrożenia. Pomyliłam się i to bardzo. Teraz niech odpokutują Ci, którzy skrzywdzili nie tylko mnie ale i was i wasze rodziny !
  Po tych słowach stos zaczął się palić. Vivian zeszła z widoku i udała się do Domu Magów. Tam położyła się na łóżku i zaczęła płakać.


------------------------------------------------------
Witam :) Wiem dawno mnie tutaj nie było za co serdecznie przepraszam :)
Ciekawe? Komentuj ! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz