sobota, 29 marca 2014

Rozdział dziesiąty

   Minął tydzień od momentu zabójstwa. W tym czasie dziewczyna w ogóle nie wychodziła z pokoju. Dwa dni wcześniej przyjechali Dann i Alex. Ich tez nie chciała widzieć, mimo iż sie z nimi stęskniła. Obydwaj próbowali z nią pogadać ale spęzło to na niczym.
    Po tygodniu Vivian opuściła swój pokój. Z początku nikt jej nie poznał. Oczy miała czerwone ale w jej wzroku było widać złowieszcze iskierki. Dann podejrzewał, ze zabicie przez nią 20 ludzi było dopiero początkiem.
    Vivian zaś nie czuła nic. Jedynym powodem dla którego żyła była zemsta. Zemsta na Czarnym Panu i Brainie i nic jej od tego nie odwiedzie.
   Czuła sie winna, bardzo winna bo to przez nią ciocia i wujek nie żyją.. Siedzieli wszyscy w salonie. Sharan, Chris, Megy i Nathan. Dyskutowali. Vivian usłyszała kawałek rozmowy i sie do nich dołączyła.. Była za ciocia i wujkiem. Misja nie zapowiadała sie tak tragicznie. Mały wywiad i powrót do domu. Tylko tyle. Megy i Nathan sie zgodzili bo w przeciwieństwie do Sharan i Chris'a oni nie mieli żadnego dziecka. Vivian na to przystała, a jej rodzice w końcu sie zgodzili. Następnego dnia oboje wyruszyli z Uniwersytetu zaraz po popołudniowych lekcjach. Vivian wyglądała w tedy z okna, ostatni raz widziała ich żywych.
  Na to wspomnienie dziewczynie kręcą sie łzy w oczach. Próbuje z tym wałczyć ale powoli przegrywa te walkę.
  Sharan bardziej niż maż przezywa śmierć siostry i szwagra. Nie widziała ich przez osiem lat, kiedy to zostawili Vivian w ich rekach i wcześniej, kiedy ona, Chris i mała Vivian musieli uciekać z Verony. Przez ten cały czas myślała o spotkaniu z Megy a gdy to sie stało została ona jej odebrana.
   Alex nie miał co robić wiec włóczył sie po Veronie. Dann go nie pilnował bo miał inne sprawy na głowie, wiec chłopak nie mając co robić, zwiedzał miasto. Czwartego dnia po przyjeździe Alex poznał Adriana - dobrze zbudowanego, niewysokiego bruneta o bystrym a zarazem złowieszczym spojrzeniu w ciemno-brązowych oczach. Od tamtej pory Alex chodził z nim poznając głębiej Veronę i jej mieszkańców.
 - Znasz Vivian ? - spytał pewnego razu Alex Adriana.
- Chodzimy do jednej klasy. Raczej chodziliśmy a czemu pytasz ?
- O tak. Czemu " raczej chodziliście "?
 - Po zabójstwie Mistrza i Mistrzyni ponoć sie załamała i od tamtej pory słuch o niej zaginął. Co ona tak cie interesuje ?
- To moja najlepsza przyjaciółka. Chciałem wiedzieć czy tutaj ma jakiś przyjaciół ?
- Tutaj? Tutaj jej nikt nie lubi.
- Czemu?
- Na początku roku poszła plotka ze uprawia czarna magie. Została odrzucona przez większość.
- Niby kto tak powiedział ?
- Ja. - odparł z duma Adrian. Alex popatrzył na niego krzywo.
- Nie patrz tak na mnie. Znalem cie jeszcze zanim sie poznaliśmy. Twój brat został zaklęty przez mojego Mistrza a ty robisz wszystko aby zachować go przy życiu. Dlatego przyjaźnisz się z Vivian.
- Skąd..?
- To wiem ? Jestem jego bratankiem, mój ojciec to jego brat.
  Po tych wydarzeniach zmieniło się wszystko i to o sto osiemdziesiąt stopni
.

-----------------------------

Witam :)Myślę, że ciekawskich trochę uspokoiłam aczkolwiek to nie jest jeszcze koniec!
Małe pytanie: Co zrobi Alex, skoro przyjaźni się z wr
ogiem Vivian i ten zna jego tajemnice ? Odpowiedzi w komentarzu :) 

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział dziewiąty

    Zbliżała się do grupy. Wiedziała kim są i co zrobili. Wiedziała na ich temat wszystko co potrzebowała. Czwórka mężczyzn i trzy kobiety w wieku od 20 do 30 lat byli szpiegami niejakiego Brain’a i to oni zabili jej wujostwo. To dziewczynie wystarczyło.
   Nim Vivian zbliżyła się dostatecznie blisko, trzy roześmiane kobiety padły bez tchu, ku zdziwieniu ich towarzyszy. Mężczyźni rozglądali się wokół, ale widzieli tylko nic niezagrażającą dziewczynę. Jak bardzo się mylili.
   Po paru metrach dwójka z mężczyzn padła trupem. Ci, którzy pozostali przy życiu zdali sobie sprawę z tego, iż ta niepozorna dziewczyna stwarza zagrożenie, z którym trzeba się liczyć.
- Czego chcesz? - spytał wyższy z szpiegów.
- Proste. Zemsty. - odparła dziewczyna.
- Za co ? - dopytywał się drugi mężczyzna.
  Vivian milczała. Wysoki miał ciemną skórę i jasne włosy. Jego towarzysz był blady jak trup z ciemnymi włosami. Za plecami dziewczyny zjawili się inni. Nie było ich wielu ale ona nic nie robiła. Czekała.
  Pierwszy pocisk pojawił się nagle, odbił się jednak i " nieszczęśliwie " trafił w Wysokiego, który zaczął się palić. Jego towarzysz odsunął się ale nie był dość szybki - jego płaszcz zajął się ogniem i nic nie dało się zrobić.
- Zadowolona ? - spytał głos za plecami Vivian. Dziewczyna odwróciła się do niego. Był to młody mężczyzna. Przypominał jej Dann’ego, może dlatego, że obaj byli z tego samego wieku.. - Popatrz co zrobiłaś.
- A wy ? - odparowała ze złością. Chłopak tylko wzruszył ramionami co jeszcze bardziej rozwścieczyło nastolatkę. Po minucie zostali tylko we dwoje. " Ochrona " młodego szpiega składająca się z pięciu mężczyzn leżała nieruchomo na ziemi.
    Vivian uśmiechnęła się blado.
- Powiedz swojemu Panu, że to jeszcze nie koniec.
   Chłopak odwrócił się i odbiegł.
   Dziewczyna poszła w drugą stronę. Do miasta. Ludzie z ciekawością na nią spoglądali - jedna młoda dziewczyna a za nią " lecą" trupy. Vivian ustawiła je w stos i odwróciła się do tłumu, który zebrał sie na placu.
- Ludu Verony ! - krzyknęła. Jej głos był spokojny mimo targających ją emocji. - Ci, którzy nie wiedzą lub mnie nie rozpoznają to nazywam się Vivian Score. Wiele lat temu pewna kobieta przepowiedziała iż urodzi się dziecko mające moc pokonania Czarnego Pana. Tym dzieckiem jestem Ja. Tak jestem tutaj dziś aby tę przepowiednię spełnić !
   Ludzie szeptali między sobą, ona im na to pozwoliła. Ktoś za tłumem próbował się do niej przedrzeć ale ciekawskich było zbyt wielu. Powoli tłum zamilkł.
- Zastanawiacie się, zapewnie skąd się wzięłam i dlaczego za mną leżą martwi ludzie ? Odpowiedź jest prosta. Pochodzę z małego miasteczka, przyjechałam tutaj niedawno i wiele się o sobie dowiedziałam. Stąd wiem o przepowiedni. Ci ludzie za mną to szpiedzy. - chwila ciszy.- Tak. Szpiedzy. Niejakiego Czarnego Pana. Co oni tutaj robią?
   Znów cisza. Dziewczynie zaczęło sie to podobać.
- Zabili mi część rodziny. Moją ciocię i mojego wujka zamordowano na misji, która w ogóle nie miała mieć miejsca. Ja ich do tego skłoniłam. Chciałam aby się do czegoś przydali. Misja ta nie stwarzała żadnego zagrożenia. Pomyliłam się i to bardzo. Teraz niech odpokutują Ci, którzy skrzywdzili nie tylko mnie ale i was i wasze rodziny !
  Po tych słowach stos zaczął się palić. Vivian zeszła z widoku i udała się do Domu Magów. Tam położyła się na łóżku i zaczęła płakać.


------------------------------------------------------
Witam :) Wiem dawno mnie tutaj nie było za co serdecznie przepraszam :)
Ciekawe? Komentuj ! :D

wtorek, 18 marca 2014

Przepraszam :(

Dawno mnie tutaj nie było, za co serdecznie przepraszam. Nie mam jak na razie czasu aby dodawać nowe notki.. Myślę, że dodam w najbliższym czasie.. Niestety szkoła to nie bajka, a mi na przyszły tydzień wypada sprawdzian po sprawdzianie..
Przygoda z Vivian nie dobiegła jeszcze do końca więc czekajcie cierpliwie ! :)))))

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział ósmy

   Vivian nerwowo chodziła po pokoju. Dann wybrał się na "tajną" misję wraz z Channem i Mistrzyni Nani. Dziewczyna wiedziała, że chodzi o Alexa, od oczywiście maga, bo rodzice nic nie chcieli jej powiedzieć. Dann nie ma tak zaplątanego języka i wszystko jej wypaplał.. 
   W końcu uspokoiła się, zamknęła drzwi na kluczyk, aby nikt nie wszedł i usiadła na podłodze. Stworzyła kulę i czekała. 
   W kuli widziała pokój, który wydawał jej się dziwnie znajomo. Po chwili uświadomiła sobie, że to pokój Alexa i była w nim wiele razy. 
- Vivian ! - to był zadowolony głos Danna, który chwile później pojawił się w kuli. Alex siedział koło niego i się uśmiechał.
- Cześć chłopaki. - powiedziała. - Dann to prawda, że Alex ma w sobie moc? 
- Tak. - odparł uśmiechnięty mag.
 - O co chodzi? - dopytał się Alex.
- Przyjacielu mój drogi, mówimy o tym, że za niedługo przyjedziesz tutaj do Verony! - prawie wrzasnęła ale się w ostatniej chwili opanowała.

 - Naprawdę ? 
- Takie jest prawo. - odpowiedział mu Dann. - Jest parę szczegółów , które trzeba dotrzymać, ale na razie się nie przejmuj. Vivian mów co dzieje się w Veronie.
 - Szkoda gadać.. Jednym słowem : źle. Brain ciągle gdzieś znika, ludzie coraz częściej giną. Jedyna dobra wiadomość to taka, że jestem im nie potrzebna i robię co chce. - dodała z uśmiechem.
- A czy przypadkiem nie chodzisz do miasteczka ? 

- Owszem. - odparła zadowolona.
- A Czarnoksiężnik?
- Nie boję się go. Przecież i tak kiedyś stanę z nim oko w oko... - powiedziała ale przerwała jej mama.
 - Vivian, dziecko chodź tutaj ! - dziewczyna spojrzała na Danna, później na drzwi. Wiedziała, że coś się stało, ponieważ mama mówiła do niej " dziecko " tylko w złych sytuacjach.
- Może pójdę zobaczyć co się stało. - rzekła po chwili ciszy do chłopaków. - Jeszcze się odezwę. 

   Powoli otworzyła drzwi i zeszła po schodach. W salonie było pełno magów, to nie był dziwny widok, ponieważ ostatnimi czasy często tutaj bywali. Zdziwiło ją jednak usytuowanie, mianowicie mniej więcej na środku salonu nie stały żadne krzesła czy choćby stół. Dziewczyna podeszła bliżej i zobaczyła zapłakaną mamę leżącą nad czyimś ciałem, obok niego leżało drugie. Tata siedział na krześle, z twarzą zakrytą dłońmi i równie zapłakanego co mama. Vivian przysunęła się bliżej i zobaczyła twarze zmarłych. Byli to ciocia i wujek. Mama spojrzała na nią niemal błagalnie ale córka nie podeszła do niej lecz odwróciła się i wyszła z mieszkania.

----------------------------------
Witam :P Ten rozdział jest trochę krótki, ale mam nadzieje, że zaciekawiłam was i nim. Przepraszam Was, że dopiero dziś a nie w piątek, ale jakoś tak mi szybko weekend zleciał, że nie miałam czasu aby wejść na kompa.