Pół godziny zajęło im ściągnięcie Adriana z żyrandola, gdzie wcześniej powiesiła go tam Vivian. Po tym czasie Alex, Dann i Vivian usłyszeli trzaśnięcie drzwiami i wołanie. Dziewczyna niechętnie zeszła na dół, nie dlatego, że nie chciała ale nie miała sił aby wstać. Tak więc podtrzymywana przez chłopaków zeszła do salonu, gdzie czekali na nią wściekli rodzice.
- Niech Panna nie udaje. - warknął Chris
- Ja nie udaje, tato.
- Nie wiem co się dzieje ale ona naprawdę nie ma sił. - powiedział Dann
- Kochanie, długo trzymałaś tego chłopca na żyrandolu ? - spytała Sharan.
- Trochę.
- Jakiego chłopaka ? - spytał Alex.
- Adriana. - głos dziewczyny pozbawiony był jakichkolwiek emocji.
- Co ? Dlaczego ?
- Zasłużył sobie. Nie rozmawiajmy już o tym, chce się położyć.
Vivian poszła do swojego pokoju, ale dyskusja dalej trwała. Dann i Alex chcieli się dowiedzieć co się stało, Chris próbował się uspokoić a Sharan zamartwiała się o córkę.
O północy Vivian przebudziła się, dręczyło ją coś i nie mogła się tego wyzbyć. Chodziło o moc, nagle wzrosła a ona przecież była taka zmęczona. Dann'owi nic nie chciała mówić bo by się wystraszył. Po za tym chciała zobaczyć czy jej dawni przyjaciele żyją i mają się dobrze. Podeszła więc do lustra i przez chwilę się skupiła. W lustrze zobaczyła znajomy pokój, a w nim trójka jej przyjaciół. Był tam ktoś jeszcze, ale dziewczyna nie mogła go dostrzec. Ciekawość nie dawała jej spokoju więc udała się tam - zamknęła oczy, po czym znalazła się obok przyjaciół.
- A kogoż tu mamy ? - spytał znajomy głos.
- Miałam pytać to samo, Adrian.
- Przyszłaś popatrzeć?
- Byłam ciekawa, co tutaj robisz.
Wskazał ręką na pokój, jakby to miało być wskazówką, Vivian jednak nie zwracała na to uwagi. Była skupiona na czymś innym. Chłopak nagle wyprostował się i zaczął bełkotać. Vivian wróciła do siebie.
***
Vivian po nocnym wypadzie rano nie wstała na śniadanie. Spała do późnych godzin wieczornych, by po tym zabrać się do pracy. W nocy dziewczyna posiadła cenne informacje na temat Czarnego Pana i musiała je zapisać. Rodziców nie było w domu, Alex i Dann też nie przychodzili, więc Vivian była sama. W pewnym momencie usłyszała skrzypanie podłogi, ktoś obcy był w domu. Uchyliła drzwi i wyjrzała na zewnątrz. Nic nie zauważyła, po cichu zeszła na dół.
- A ty co tu robisz ? - spytała Braina.
- Chciałem wiedzieć co ty wyprawiasz ?!
- Ja? Nic.
- A Adrian?
- Małe wygłupy.
- Ah, tak?
- Tak. Chcesz to mogę ci pokazać.
Vivian powoli zbliżała się do Braina, gdy do salonu wszedł obcy mężczyzna.
- Kim jesteś? - spytała dziewczyna przystając.
- Nie chcesz wiedzieć. - odparł obcy.
- Czyżby?
- Powiedz mi rodzice zdrowi ? Alex i Dann też?
- Skąd Pan ich zna?
- Ciocia i wujek nie zadawali tyle pytań..
- Elcano !
Jej reakcja była natychmiastowa. Energia, którą wytworzyła zmiotła ich obu na ścianę, niestety Brain nie miał tyle szczęścia. Elcano znikł zanim ktokolwiek z zewnątrz się pojawił. Vivian patrzyła się na ciało dyrektora bez emocji, nie było jej go żal, nie miała wyrzutów sumienia. Nic.
Rodzice przybiegli, zaniepokojeni dziwnymi wstrząsami, pięć minut później. Od razu zaczęły się pytania. Nikt nie uwierzył dziewczynie. Dopiero zajrzenie jej do pamięci wyjaśniło wszystko.
-----------------------------------------------------------
Witam i przepraszam na początek :D Dość dawno mnie nie było, szkoła, poprawy ocen itp. nie miałam czasu aby się zabrać za pisanie. Ale w końcu się za to wzięłam i o to jest ! :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz