piątek, 21 lutego 2014

Rozdział siódmy

     Dziewczyna nie odzywała się do nikogo. W klasie panowała dziwna atmosfera a z tego co podsłuchała, dziewczyny nie chcą z nią gadać bo boją się Adriana..On natomiast zyskał sobie powszechną sławę, opowiadając coraz to bardziej "fascynujące" bajki – oczywiście na jej temat i wymyślane oczywiście przez niego oraz brane z kosmosu. Klasa natomiast słuchała go z takim przejęciem jakby nigdy w życiu o czymś takim nie słyszeli..
Zaczęła więc szukać. Ciągle siedziała w Wielkiej Bibliotece szukając choć sama nie wiedziała czego.

     Dni zmieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące a w Veronie powoli robiło się coraz zimniej. Vivian nawet nie zauważyła kiedy minęło już prawie pół roku odkąd tutaj przybyła. Czasem miała ochotę spakować się i wrócić do dawnego domu, przyjaciół i Alexa. Rodzicom nie powiedziała, że wie. Przyśnił jej się wczoraj, z odpowiedzią na jej pytanie. Na razie zostawiła to dla siebie i nie zamierzała tego wyjawiać jakby bała się, że on zniknie. 
    Vivian siedziała w pokoju, czytając grubą księgę zatytułowaną " Dzieje Verony przez tysiąclecia.", gdy usłyszała wołanie z dołu. 
- Vivian! - wołała Sharan.
- Zaraz! - odkrzyknęła. 
- Vivian!! 
- Już, już. - mruknęła, zamykając księgę i schodząc po schodach. - Stało się coś? Bo tak jakby się uczę. 
- Nie. - odparł wujek. Vivian popatrzyła na niego zażenowana. Ściągają ją z uczenia się gdy nic się nie stało. 
- To zawołajcie mnie jak coś będzie się działo, bo jestem zajęta.
- Kochanie, jest coś o czym nam nie powiedziałaś? - spytała ją mama. 
- A wy? - odrzekła dziewczyna z bojowym nastawieniem. - Na przykład, czemu nie powiedzieliście mi o Alexie?
    Nikt jej nie opowiedział. Spodziewała się takiej reakcji. Do salonu wśliznął się Dann, Vivian nadal jednak czekała na odpowiedź. 
- No więc? Wyczyściliście mi pamięć. Kłamaliście. To o tym mówił Czarny Pan. Powiedział, że czegoś nie pamiętam. Miał na myśli Alexa, moje dzieciństwo, wszystko. Ja się zastanawiam tylko po co mu to było?
- Musieliśmy dla twojego bezpieczeństwa.- westchnęła Megy. Dann patrzył to na nią to na jej rodziców. 
- Mojego bezpieczeństwa? Wy nic nie rozumiecie.. Ja tego nie chciałam.. 
I wybiegła. Ostatnio tak wyglądały ich rozmowy, krótka wymiana zdań po której dziewczyna wybiegała albo do pokoju albo gdzieś, gdzie rodzice nie mogli jej znaleźć. Teraz jednak pobiegła do swojego pokoju, trzaskając przy tym mocno drzwiami. Walnęła się na łóżko, zakrywając głowę poduszkami.
.

                      ***

   Alex leżał na łóżku patrząc w sufit. Ciągle widział tam uśmiechniętą dziewczynę, nagle w głowie usłyszał własne imię. Wszystko sobie przypomniał.. Zbiegł do salonu, gdzie zastał rodziców siedzących koło siebie i rozmawiających szeptem.. Gdy go zobaczyli odsunęli się. 
- Stało się coś? - spytała się go mama. 
- Tak, powiedzmy. Czemu nie powiedzieliście mi o Vivian?
- O kim? - jego ojciec próbował udawać, że nic nie wie ale jego syn za dobrze go zna. Pan Delvano był starszą wersją Alexa.
- Nie udawaj. 

   W ty momencie do salonu wleciał biały ptak, podobny do kruka jak i do sowy. W każdym bądź razie Alex widział takie coś pierwszy raz w życiu. Na jego nóżce przyczepiony był list, który Alex zręcznie zabrał przed ojcem. Napisane było w nim: 
" Vivian już wszystko wie, Czarny Pan się odradza. Pojutrze przybędzie Nani z Dannem i Chanem. Będą was przez trochę obserwować. 
Z poważaniem Mistrz Chris. "

   Alex przyglądał się temu, po czym oddał list i wyszedł. 
   Tak jak zapowiedział ten cały "Mistrz" po trzech dniach zjawiła trójka ludzi. Wyglądali bardzo dziwnie - ubrani byli w czarne długie szaty. Ich twarze też były inne : kobieta miała lekki uśmiech na twarzy, wysoki blondyn o imieniu Dann był cały czas wesoły, natomiast Chann był ponury. Od razu przydzielili sobie członka rodziny. Alana nie było, ponieważ wyjechał na trochę do babci. 
   Chłopak siedział w pokoju, pakując się do szkoły gdy przyszedł Dann. Jak zwykle uśmiechnięty. 
- Alex.. - mag nie wiedział od czego zacząć.
- Co u Vivian?
- Ciężko było. Teraz jest już lepiej. 
- Yhym. To dobrze. - zabrał plecak i zszedł na dół. Przed wyjściem Dann przemienił się w zupełnie innego człowieka. Miał czarną koszulkę, czarne spodnie i białe tenisówki. Włosy również przemalował sobie na czarno. Obaj udali się do budynku, w którym Alex się uczył. 

sobota, 15 lutego 2014

Liebster Award

Liebster Award to nominacja, którą otrzymałam od Eveneth Black i za którą jestem niezmiennie wdzięczna. Nominacja ta jest przyznawana blogom o małej liczbie obserwujących, aby mogli się "wybić". Dostałam 11 pytań na które teraz odpowiem. :)
1.Skąd wziął się pomysł na Twojego bloga?
- Cóż.. kiedy zaczęłam pisać o Vivian, chciałam zobaczyć czy to wypali i w tedy założyłam tego bloga.
2.Jakie jest twoje ulubione zajęcie w weekend/ferie/wakacje?
- Przeważnie wtedy czytam. W wakacje jeżdżę na rolkach.
3. Twoja ulubiona piosenka?
- Nie mam określonej. Wszystkie mi się podobają.
4. Najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa?
- Hymm.. wspólne zabawy z rodzeństwem.
5. Ukochana seria książek?
- Jest ich dwie : Harry Potter i Zwiadowcy.
6.Masz jakieś zajęcia pozalekcyjne? Na przykład teatr, plastykę itp.?
- Nie mam.
7. Twój ulubiony blog?
- Oprócz swojego nie mam ulubionego.
8. Do której postaci z Twojego bloga masz największy sentyment?
- Do głównej bohaterki - Vivian Score.
9.Ulubiony aktor/aktorka?
- Nie mam takiego/ takiej.
10. Najlepszy pisarz/ pisarka?
- J.K. Rowling/ John Flanagan.
11. Gdybyś mogła znaleźć się w tylko jednej z książkowej krain, to która to była i dlaczego?
- Ciężko wybrać. Chciałabym się znaleźć w Araluen ponieważ chciałabym tam zostać zwiadowcą. 

To wszystkie pytania. Odpowiedzi na nie sprawiły mi wielką przyjemność. <3 

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział szósty

   Od tamtych wydarzeń minęło już ponad dwa miesiące. Vivian ciągle czuła się źle i nadal nie zapominała słów Czarnoksiężnika. Rodzice nic nie chcieli jej powiedzieć a Dann unikał tego tematu jak ognia choć dziewczyna wiedziała, że on chce jej o tym powiedzieć. W wolnych chwilach myślała, próbowała sobie przypomnieć dzieciństwo ale nie mogła. W nocy natomiast śnił jej się tajemniczy chłopak. Nie potrafiła zapomnieć jego twarzy ale też nie potrafiła przypomnieć sobie jego imienia. Nie chciała pytać się o niego rodziców bo wiedziała, że i tak jej nie odpowiedzią. 
  Dziewczyna uczyła się bardzo dobrze. Zdała pomyślnie test co zadowoliło nie tylko jej rodziców ale i Radę Snobów ( jak mówił na Radę Starszych Dann ) Ona nie koniecznie była z tego zadowolona. Czuła się obserwowana na każdym kroku przez Braina. Magowie przyzwyczaili się już do niej i nie spoglądali na nią ilekroć zjawiła się w holu czy na dworze. 
  Vivian samotnie szła do sali chemicznej gdzie miała teraz mieć lekcje z wujkiem. Usiadła z tyłu klasy jak zwykle i czekała na wuja. Rozglądała się po klasie. Nikt na nią nie zwracał uwagi jakby się jej bali. Trzy dziewczyny na początku rozmawiały ze sobą o czymś ważnym i co chwile któraś się obrażała. Następnie jeden chłopak pokazywał swoje muskuły siedzącym naprzeciwko niemu dziewczynom. Za nimi chłopaki grali w karty. A przed nią dziewczyna malowała się i Vivian widziała w lusterku, że co chwile się na nią spogląda. W sumie jej klasa liczyła piętnaście osób z czego cztery jeszcze nie przybyły do Verony.. 
  Mistrz Nathan przybył do klasy równie z dzwonkiem. Vivian dawno nie widziała wujka ale to co zobaczyła bardzo ją zszokowało. Nathan nie miał już tego uśmiechu, z którym wkroczył do Verony. Wyglądał tak jakby nie spał od wielu dni. 
Czyżby Verona mu nie służyła? - zastanowiła się - Czy to przeze mnie? 
- Mistrzu Nathanie ! - ryknęła chórem klasa. 
- Dzień dobry - mruknął ledwie słyszalnie Nathan. - Bądźcie chwilę spokojni. Muszę coś załatwić. Vivian bądź tak łaskawa i popilnuj klasy..
- Dobrze, Mistrzu. 
  Gdy wyszedł w klasie zapanował chaos jeszcze większy niż podczas przerwy. Każdy próbował przekrzyczeć siebie nawzajem. Vivian była spokojna ale do czasu..
- Pacz na tamtą. - mówił chłopak, który ostatnio chwalił się swoimi muskułami. - Ma wuja chemika i wszystko co zrobi ujdzie jej płazem.. 
- Adrian nie bądź złośliwy. - powiedziała dziewczyna przed nim. - To nie jej wina. 
- Dominika bronisz jej? 
- Może. 
- To idź może Cię ułaskawi. 
- O czym ty mówisz? - spytała inna dziewczyna. 
- Ona stosuje c z a r n ą magię, Pat. Słyszałem, że naucza ją jakiś niedorostek imieniem Dann. Ponoć jej rodzice walczyli po stronie Czarnego Pana ale gdy dowiedzieli się, że każdy zdrajca zostaje zabity albo skazany to od razu zmienili stronę.. 
  Vivian słuchała tego spokojnie ale gdy nazwał Danna " niedorostkiem " niewytrzymała. Wstała i podeszła do niego po cichu słuchając jak obraża jej rodzinę. Klasa ucichła widząc co się dzieje. 
- Jak miło. - powiedziała cicho. Adrian odwrócił się zaskoczony. - Słyszeć takie oszczerstwa pod swoim adresem mimo, że są nieprawdziwe.. 
- Bo ty wiesz najlepiej. - warknął chłopak.
- No w końcu to moja rodzina. Więc ja wiem najlepiej. A ty skąd niby o tym wiesz? Przecież ciebie w tedy na świecie nie było.. - powiedziała Vivian. Adrian rozglądał się w poszukiwaniu wsparcia ale jej nie uzyskał więc wściekle patrzył na Vivian. Ten wyraz twarzy jej coś przypominał. Adrian był ciemnookim brunetem. - *Net at kon ita usta?
- Nie. 
   Zadzwonił dzwonek. Wszyscy jak jeden mąż wybiegli z klasy. Został tylko wściekły Adrian oraz Vivian, która tylko wzięła swoje rzeczy i wyszła. Szła przed siebie aż doszła do pobliskiej ławki. Siedziała tak długo. Nawet nie poszła na następne lekcje. Ze złością i łzami w oczach spojrzała na budynek. Nienawidzę tego miejsca. – pomyślała.

                       ***

  Alex siedział na ławce przed szkoła i spoglądał na przyjaciół, którzy uczyli się do kartkówki. On sam nie mógł się skupić. Myślał o dziewczynie ze snów. Wiedział, że kiedyś ją znał ale to było bardzo dawno temu.. Z zamyśleń wyrwał go Paolo.
- Alex żyjesz?
- Zostaw go. - powiedziała Julka. - Przecież on myśli o tej dziewczynie.. 
- A co zazdrosna jesteś? - spytał Bartek. Alex czasem żałował, że im w ogóle coś powiedział. Dzwonek oznajmił koniec przerwy. Alex z niechęcią zwlekł się z ławki i udał na lekcję.


----------------------------------------------
* Jeszcze ci mało ? 

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział piąty

   Vivian była w Veronie już tydzień. Próbowała zapomnieć o swoim "szpiegowaniu" Braina ale nie potrafiła. Nie powiedziała o tym nikomu, bała się i unikała Mistrza jak tylko mogła. Dann - mimo, że rok szkolny się nie zaczął - uczył ją pradawnej mowy. Dziewczyna cieszyła się z tego. Często przy śniadaniu, obiedzie czy kolacji rozmawiała w ten sposób z rodzicami, stwarzając własne, nowe słowa. Rodzice cieszyli się bardzo.
W końcu laba się skończyła. Zaczął się rok szkolny.
   Vivian z wymuszonym uśmiechem weszła do salonu, gdzie czekali na nią rodzice, wujostwo i Dann. Wspólnie udali się do Uniwersytetu, gdzie miała uroczystość przyjęcia nowych uczniów.

  Vivian siedziała w Wielkiej Sali wraz z innymi uczniami. Za nią siedzieli magowie w przeróżnych szatach - od zielonych po ciemno brązowe. Przed nią siedziała Rada Starszych, Mistrz Brain i Mistrz Sha - zastępca dyrektora.
  Kiedy wszyscy już byli na swoich miejscach powstał Mistrz Sha. Był młodszy od Braina o jakieś 5 lat oraz był bardzo przystojny. Blond włosy upiął z tyłu głowy w koński kucyk. Według niektórych dziewczyn to on powinien zostać dyrektorem. Ciągle się uśmiechał, w jego niebieskich oczach nie było nienawiści jak u Braina i każdemu służył dobrą radą.
- Witam wszystkich! Cieszę się widząc nowych uczniów.. - mówił. Vivian czuła na sobie mordercze spojrzenie Braina ale bała się na niego spojrzeć. - Mam nadzieję, że dobrze będzie się wam uczyć.
  Zamilkł. Wstał wysoki mężczyzna w średnim wieku. Długa biała broda sięgała mu do kolan.
- Rada starszych postanowiła, że w tym roku wszyscy nowi studenci będą poddani testom składającym się z paru zadań sprawdzających wasze umiejętności. - rzekł i z uśmiechem spojrzał na uczniów. - Nie bójcie się, testy odbędą się za miesiąc i nie będą trudne.
  Ale mi pocieszenie. - pomyślała Vivian.
  Znów wstał Mistrz Sha.
- A teraz poproszę o powstanie. Odbędzie się krótkie przyrzeczenie.
  Po skończeniu dostali nowe szaty i zaczęli się rozchodzić. Vivian szybko znalazła się u boku rodziców, którzy byli z niej bardzo dumni, choć ona nie widziała powodu do dumy. Szła za rodzicami pogrążona w ponurych myślach gdy ktoś złapał ją za ramię o odwrócił. Dann uśmiechał się ale nie mogła mu tego odwzajemnić.
- Stało się coś?
- Nie.. - odparła Vivian. Była zakłopotana. - Ja nie mogę ci powiedzieć.. W ogóle nie wiem czy powinnam tutaj przyjeżdżać.. Ja tutaj nie pasuję.
- Jak nie? Przecież masz moc. Są tutaj twoi rodzice..
- Wiem ale.. mnie tutaj w ogóle nie powinno być. Ale ty i tak nie zrozumiesz..
  Doszli do rozwidlenia ścieżki, Dann pchnął ją w stronę najbliższej ławki.
- To dla ciebie trudne. Wiemy ale przyzwyczaisz się. - Dann sprawiał wrażenie jakby chciał jej wybić z głowy te ponure myśli.
- Nie.. nie o to chodzi. - wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze. - Ja widziałam coś czego zapewne nie powinnam widzieć. Od tego czasu unikam Braina jak tylko się da.
- Zauważyłem. - powiedział Dann. - A co widziałaś?
- Jego i kogoś w kuli.. Mówili o mnie..
- Więc to jednak ty. - odezwał się głos za nimi. Vivian ciarki przeszły na plecach. - Wszystko słyszałaś?
- Wystarczająco. - warknęła.
- Mam się bać?
- Nas czy złości twojego Pana? - spytała. Zła skierowała się do Domu Magów. Dann nic nie rozumiejąc pobiegła za nią.
- Powiesz co to było? - spytał zły i zdyszany.
- W domu. - rzekła. Jeśli to można nazwać domem. - pomyślała.
  W salonie zastali Megy i Nathana.
- Ona ma coś do powiedzenia. - powiedział nadal zły Dann. Sharan spojrzała pytająco na oboje ale żadne się nie odzywało.
- Wiedzieliście, że Brain nadal jest zwierzchnikiem Czarnego Pana? - dziewczynę olśniło.
- Wiemy. - powiedział Chris.
- Rozmawiali ze sobą w tedy tydzień temu. Mówili o mnie. O tym że sobie przypomnę.
  Nikt się nie odzywał. Dziewczyna nie wytrzymała i wybiegła z salonu taranując po drodze jakieś dziecko.
- Źle robimy. - powiedział Dann.
- Nie wtrącaj się. - warknął Chris.
   Po tych słowach Dann wyszedł.
   Wieczorem Vivian wróciła. Bez kolacji poszła do siebie i w żaden sposób nie dało się z nią rozmawiać.