Vivian myślała, że jest tak jak wszystkie dziewczyny z jej roku. Niestety prawda jest inna. Vivian to czarodziejka, która musi zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. Podczas tej przygody dowie się kto jest jej przyjacielem a kto wrogiem..
wtorek, 22 kwietnia 2014
Przepraszam
Wybaczcie moja nieobecność ale nie mam czasu na pisanie nn. Postaram się dodać w najbliższym czasie ale tego nie obiecuje :)
sobota, 5 kwietnia 2014
Rozdział jedenasty
Miesiąc później odbył się pogrzeb Megy i
Nathana. Mimo iż miał być skromny zebrało się mnóstwo ludzi. Po krótkiej mszy
wszyscy zebrali się na cmentarzu aby pochować dwójkę magów. Po tym ludzie podchodzili i składali kondolencje najbliższym zmarłych. Kiedy do Vivian
podszedł Brain dziewczyna wiedziała, że nie będzie to miłe spotkanie i że nie
zakończy się ono tutaj, na cmentarzu.
- Bardzo mi przykro z tego powodu. - powiedział po czym zniżył głos do szeptu. - Wiedz jedno, moja droga, że na tym nie koniec.
- Zależy dla kogo. - odparła Vivian. Brain odszedł a w miejscu gdzie przed chwilą stał pojawił się Alex. Przytulił dziewczynę, ale uścisk trwał krotko. Vivian nie chciała płakać, nie tutaj. Dwie godziny później każdy rozszedł się do siebie.
Vivian, stała w holu i wspominała jak dokładnie miesiąc temu tą bramą wyjechali ciocia i wujek aby nigdy nie wrócić.
- Uważajcie na nią. W takim stanie jest zdolna do wszystkiego. - głos z jej plecami wyrwał dziewczynę z zamyśleń. Znała ten głos i to bardzo dobrze. Odwróciła się i zobaczyła Adriana z jakąś grupką osób.
- Czego chcesz ? - spytała wściekła.
- Niczego. Mowie tylko tym młodym ludziom - tu pokazał na swoich towarzyszy. Vivian ze zdumieniem stwierdziła, że to jeszcze dzieci w wieku od 10 do 13 lat. - Jaka sławna Vivian jest niebezpieczna.
- Czyżby ?
- O tak. Przykro mi z powodu twojej straty..
Nie skończył. Nikt nie zauważył, że w jednej chwili stał, a w następnej wisiał na suficie holu. Przerażone dzieci zaczęły wrzeszczeć ale Vivian nic z tym nie robiła. Wzniosła się do chłopaka i patrzyła mu w oczy.
Początkowo Adrian krzyczał na nią, jednak gdy zdał sobie sprawę, że ją to nie rusza przymknął się.
- Ty nie wiesz jak ja się czuję. – rzekła do niego Vivian. – To przez twojego ojca ciocia i wujek nie żyją. Nie wiem co oni wam zrobili ale przekaż wujowi i ojcu, że tego pożałują.- Wujowi?
- Nie udawaj.Oboje wiemy czyim jesteś bratankiem.
- Od kiedy wiesz?
- Od dawna.
- Puść mnie na dół.
- Nie.
Zleciała na dół. Już na niego nie spojrzała. Skryła się w tłumie i poszła do swojego domu. Tam położyła się na kanapie. Siły kompletnie ją opuściły.
- Bardzo mi przykro z tego powodu. - powiedział po czym zniżył głos do szeptu. - Wiedz jedno, moja droga, że na tym nie koniec.
- Zależy dla kogo. - odparła Vivian. Brain odszedł a w miejscu gdzie przed chwilą stał pojawił się Alex. Przytulił dziewczynę, ale uścisk trwał krotko. Vivian nie chciała płakać, nie tutaj. Dwie godziny później każdy rozszedł się do siebie.
Vivian, stała w holu i wspominała jak dokładnie miesiąc temu tą bramą wyjechali ciocia i wujek aby nigdy nie wrócić.
- Uważajcie na nią. W takim stanie jest zdolna do wszystkiego. - głos z jej plecami wyrwał dziewczynę z zamyśleń. Znała ten głos i to bardzo dobrze. Odwróciła się i zobaczyła Adriana z jakąś grupką osób.
- Czego chcesz ? - spytała wściekła.
- Niczego. Mowie tylko tym młodym ludziom - tu pokazał na swoich towarzyszy. Vivian ze zdumieniem stwierdziła, że to jeszcze dzieci w wieku od 10 do 13 lat. - Jaka sławna Vivian jest niebezpieczna.
- Czyżby ?
- O tak. Przykro mi z powodu twojej straty..
Nie skończył. Nikt nie zauważył, że w jednej chwili stał, a w następnej wisiał na suficie holu. Przerażone dzieci zaczęły wrzeszczeć ale Vivian nic z tym nie robiła. Wzniosła się do chłopaka i patrzyła mu w oczy.
Początkowo Adrian krzyczał na nią, jednak gdy zdał sobie sprawę, że ją to nie rusza przymknął się.
- Ty nie wiesz jak ja się czuję. – rzekła do niego Vivian. – To przez twojego ojca ciocia i wujek nie żyją. Nie wiem co oni wam zrobili ale przekaż wujowi i ojcu, że tego pożałują.- Wujowi?
- Nie udawaj.Oboje wiemy czyim jesteś bratankiem.
- Od kiedy wiesz?
- Od dawna.
- Puść mnie na dół.
- Nie.
Zleciała na dół. Już na niego nie spojrzała. Skryła się w tłumie i poszła do swojego domu. Tam położyła się na kanapie. Siły kompletnie ją opuściły.
Subskrybuj:
Posty (Atom)